Rodzicielstwo jest sztuką relacji

Życie jest pełne paradoksów. Na przestrzeni lat ludzie zdobywają różne kwalifikacje i uprawnienia, natomiast do pełnienia roli rodzicielskiej, zazwyczaj jakoś specjalnie się nie przygotowujemy.

Jak pisze Shai Orr „To boli(…), że po ponad 120 latach istnienia zachodniej psychologii, rodzicielstwo jest nadal w najlepszym wypadku ciągiem niesprecyzowanych działań, a w najgorszym – rozpaczliwie obciążającym zadaniem”.
Shai Orra w książki pt. „Cud rodzicielstwa”, zadaje kłopotliwe pytanie „Co się stanie, gdy naprawdę zaufasz swojemu dziecku? Co się stanie, gdy wsłuchując się, usłyszysz prośby, czyli jego prawdziwe potrzeby, a więc:

Nie to, co należy

Nie to, co wygodne

Nie to, co przyjęte

Nie to, co sprawi, że będzie Cię kochać, czy ciągle potrzebować

Ale to, czego naprawdę pragnie otrzymać.

Bezwarunkową miłości

Dzieci przybywają na ten świat, do nas, a nie dla nas, przybywają aby świętować miłość i zaufanie. To miłość powinna być rodzicielskim kompasem, w rozpoznawaniu potrzeb dziecka. Żeby usłyszeć, czego naprawdę pragną dzieci, trzeba zacząć ich słuchać w inny sposób: żywy, twórczy, ukierunkowany na dziecko.

Warto przy tym wsłuchać się we własne, wewnętrzne dziecko, ono w intuicyjny sposób pozwoli nam zbliżyć się do próśb/potrzeb młodych ludzi. Shai Orr pięknie mówi o potrzebach dzieci, nazywając je ich PROŚBAMI. Wyrażone w pierwszej osobie maja wielka moc przenikania prosto do serca. Bo dzieci warto słuchać sercem.

Siedem próśb dziecka

Pierwsza prośba – by czuć się zadomowionym we własnym życiu. Pozwól mi czuć, że w moim domu jest miejsce na wszystko – na moje mocne strony, problemy, emocje, myśli i najstraszniejsze lęki. Pozwól mi czuć, że zawsze jestem chroniony i bezpieczny – bezwarunkowo: gdy jest zimno i jest ciepło, gdy jesteście weseli i smutni, gdy wszystko wiecie i gdy jesteście zdezorientowani, gdy jesteśmy w domu i gdy jesteśmy na ulic, gdy są pieniądze i gdy ich nie ma.

Gdy jestem radosny ale również wtedy, gdy jestem irytujący i agresywny – twoja bezwarunkowa miłość pomoże mi wówczas poczuć spokój i odzyskać równowagę. To wszystko sprawi, że będę czuł, że jestem u siebie w domu, i że moim domem, jest świat w którym żyję. To sprawi, że wewnątrz będę czuł harmonię, szacunek dla siebie i zadomowienie we własnym życiu. Będą zadomowiony we własnym życiu. Bez względu na to, gdzie na świecie będę, będę mógł czuć się jak u siebie w domu.

Druga prośba – by doświadczać przyjemności, witalności, zabawy, pasji. Chcę wiedzieć, że mogę swobodnie eksplorować świat, bo ty mamo i tato dajesz mi tę swobodę, czuwając nad moim bezpieczeństwem.  Jem  –  bo to sprawia mi przyjemność. Bawię się i śmieję, bo to daje mi radość i czuję, że żyję. Mogę ciaprać się różnych masach  (w jedzeniu, w błocie, farbach). Mogę biegać boso po mokrej trawie. Mogę się tym cieszyć, bo wiem, że ty jesteś blisko. Chcę czuć, że razem jest nam dobrze w tym życiu, domu, na tym świecie. Chcę czuć, że radość jest moim kompasem życiowym.

Trzecia prośba – by czuć iskrę wyjątkowości. Chcę wiedzieć, widzieć i czuć, że jestem dla ciebie wyjątkowy i cudowny TAKI JAKI JESTEM. Chcę widzieć jak patrzysz na mnie z uśmiechem, akceptacją i miłością, gdy się bawię, śpiewam, podskakuję, maluję…

Czwarta prośba – by czuć wspólnotę w głębokiej bliskości. Potrzebuję czuć, abyście patrzyli w głąb mnie, nie tylko widzieli, że tańczę, bawię się, rysuję, śpiewam, ale abyście współodczuwali ze mną moją radości, zatracenie się w tańcu, zabawie, czy śpiewie. Rozumieli i szanowali moją potrzebę kreacji, czyli ten magiczny moment bycia całym sobą w  zabawie.   

Piąta prośba – o wolność wypowiedz. Proszę, abym mógł wydobywać na świat wszystko co tylko jest we mnie, z różnym natężeniem emocjonalnym, z bezwarunkową akceptacją mnie jako osoby. Chcę wyrażać swoje myśli, uczucia, pragnienia i lęki bez zahamowania, bez strachu o to, że ty się będziesz złościć, smucić, czy ze mnie śmiać.

Szósta prośba – o wolność myślenia. Chcę cieszyć się swoim magicznym, dziecięcym myśleniem „chcę patrzeć w bryłę gliny i ujrzeć w niej tygrysa, wiedzieć, że w tej kałuży jest wieloryb, że mogę galopować na dzikim koniu, że mogę wszystko. Słyszeć głosy, których nikt inny nie usłyszy, widzieć obrazy, które tylko ja rozumiem, i czuć się jak u siebie w domu w swojej wyobraźni”.

To wymaga od dorosłych wzniesienia się na wyżyny dziecięcej wyobraźni, zagłębienie się w świat jego zabawy, fantazji, i podążania za nim.

Sytuacja: 5 letnia dziewczynka bawi się małymi figurkami

– Tato, tato, zobacz jak  syrenka płynie

– o… tak widzę. Niech uważa bo zaraz zderzy się z okrętem podwodnym.

– Tato, to ty nie wiesz,  że tutaj nie ma żadnych okrętów…

Siódma prośba – o wolność istnienia. Chcę, abyś patrząc w moje oczy,  widział,  że jestem małą istota  i zarazem wielką duszą, że mogę wszystko i zarazem nie mogę nic. Ja również mam swój duchowy świat. Potrafię kontemplować i zachwycać się życiem pracowitej mrówki a innym razem intensywnie myśleć o tym, co trudne do wyjaśnienia, np. bać się w kosmitów.

Dziecko potrzebuje od Rodzica bezgranicznego oceanu bezpieczeństwa, w którym będzie mogło doświadczać dziecięcej wolności. Jak trzeba być uważnym, aby dostrzegać dziecięcą potrzebę wolności i jej nie zagłuszać,  np. nie chcę bawić się z tym dzieckiem, nie chcę pożyczać swojej zabawki, albo gdy 11latka mówi o swoim genialnym pomyśle: mamo chcę zrobić sobie tatuaż za uchem – dwie przecinające się szable. Innym razem, gdy 8 latek pyta:

-A co jeśli kosmici są i nas obserwują?

-martwisz się tym, że ktoś może cię obserwować? np. kosmici?

-no tak, bo mogą poznać nasze myśli.

-a czego byś nie chciała, aby się dowiedzieli o tobie?

– najbardziej to chyba tego, jak bardzo cię kocham, bo mogliby mi ciebie zabrać…

Dzieci przychodzą na świat pełne ufności i niewinności wobec życia. Chcąc zgłębić ten fakt, powinniśmy pomyśleć jak dziecko, przypomnieć sobie co czuliśmy, huśtając się na huśtawce, czując wiatr we włosach, śmiejąc się na głos, lub kiedy płakaliśmy i tupaliśmy nogami, lub kiedy baliśmy się, że ktoś/coś (np. choroba) może zabrać nam rodzica, a zrozumiemy wówczas o co prosi nas nasze dziecko. Zrozumiemy, że każda trudność, którą wnosi w nasze życie jest wołaniem, o dostrzeżenie jego potrzeby. Jeżeli dziecko, ma w swoim otoczeniu dorosłych, którzy nie są uważni na jego potrzeby, szybko uczy się rezygnować ze swoich próśb. Uczy się krok po kroku rezygnować ze swoich marzeń, przywiązywać coraz mniejszą wagę do tego, czego chcą, a coraz większą do tego co sensowne, możliwe, opłacalne, przydatne, uczy się kompromisów. Rezygnuje z siebie, ze swojej wolności i dostosowuje się. Czy to nie smutne? Shei Orr mówi, że każda trudność, jaką dziecko wywołuje w życiu rodziny, jest pytaniem z konkretnego obszaru konkretnej prośby.
Trudności, które dziecko wnosi w nasze życie , tak naprawdę są formą komunikacji. Nie oznacza od razu, że mama i tata są nie w porządku. Dziecko nie oczekuje od rodzica, aby był idealny, bo to tylko dodatkowo utrudnia słuchanie dziecięcych potrzeb. Nasze dzieci nie interesuje to jak inni postrzegają naszą rodziną, dla naszych dzieci najważniejsze na świecie jest to, aby mama i tata je wysłuchali. Język trudności jest prosty, może wyrażać się poprzez: wrogość wobec młodszego rodzeństwa, niedostosowanie społeczne, kłopoty z nauką, wagary, nawracającą chorobę, niechęć do odwiedzania krewnych. Znamy ten język. Gdy zgadzamy się wysłuchać języka trudności, ZDARZA SIĘ CUD. Przede wszystkim godząc się wysłuchać dziecko, siłą rzeczy, zatrzymujemy się, wyciszamy wewnętrzne lęki, odsuwamy na bok przyjęte poglądy, metody wychowawcze i osobiste cele. Jesteśmy po prostu blisko swojego dziecka, a dziecko czując tę bliskość z ufnością, wskaże nam samo, czego od nas potrzebuje, aby być szczęśliwe. Kiedy trudność znika, dziecko jest bardziej swobodne, zdrowsze, pewniejsze siebie bo otrzymało zapewnienie o bezwarunkowej miłości. Tak mówi She Orr, i trudno się z nim nie zgodzić.
Każda nawracająca trudność, która frustruje rodzica, powinna kierować nas do jednego pytania: „co moje dziecko chce mi powiedzieć przez swoje zachowanie?” Na to pytanie zawsze istnieje odpowiedź. Problem w tym, że aby ją uzyskać, musimy się zatrzymać i posłuchać. Im częściej zatrzymujemy się i słuchamy, tym prostsze się to staje i tym szybciej otrzymujemy odpowiedź. Od chwili, gdy dla dziecka stajnie się jasne, że może liczyć na naszą uważność i wysłuchanie, kończy się desperackie sygnalizowanie swoich potrzeb.
Jest jeszcze jeden ważny warunek, słuchając dziecka nie możemy oczekiwać, że się zmieni. Bo samo takie oczekiwanie powoduje, że blokuje się przepływ komunikacji. Oczekiwanie uniemożliwia prawdziwą zmianę. Dziecko zawsze chętnie zmieni swoje zachowanie, ale jak samo do tego dojrzeje jak poczuje, że już nie musi bronić się przed brakiem akceptacji i jednocześnie walczyć o swoje prawo do bezwarunkowej miłości/uważności. TRUDNOŚĆ ZAWSZE PROSI, ABY JĄ WYSŁUCHAĆ, nie odepchnąć, nie osądzać, nie szybko z nią skończyć.
Jednym słowem wsłuchiwanie się w wewnętrzne potrzeby dzieci pomaga:
  • zachować ład, spokój i rodzinną harmonię, bez niepotrzebnych wzajemnych frustracji,
  • pozwala dzieciom w swoim tempie wyrastać z dziecięcości i dorastać do bycia naprawdę dorosłymi.
Dzieci wywołują zamęt, stwarzają trudności wychowawcze swoim rodzicom, tylko wtedy, gdy czują, że ma to sens. Jeśli wciąż zmuszają nas do wysiłku, abyśmy usłyszeli ich prośby to oznacza, że nadal nam wierzą. To oznacza, że rodzicom udało się zaszczepić przekonanie w dziecku, że warto walczyć o swoje szczęście/potrzeby. To dla nas rodziców powód do dumy. Bo to oznacza, ze stworzyliśmy dom, w którym nawet jeśli nie zawsze udaje nam się słuchać, to jednak wciąż warto wysyłać nam sygnały.
Cud rodzicielstwa polega właśnie na słuchaniu dzieci i towarzyszeniu im w rozwoju przy jednoczesnym dostrzeganiu swoich potrzeb i własnego rozwoju. Tymczasem „większość ludzi bez względu na poziom wykształcenia, czy etap wewnętrznego rozwoju, nadal traktuje rodzicielstwo jako marginalny aspekt swojego życia, choć ten marginalny aspekt stanowi główne źródło ludzkiego cierpienia”. Jak mówi Orr. Warto inwestować w obszar życia zwany „rodzicielstwem”. Ten wycinek naszego dorosłego życia, rzutuje na życie młodych ludzi i jakość ich dorosłości. Nasze dzieci zasługują na to, aby odbijać się, w naszym rodzicielstwie, jak w czystym lustrze. Aby z tego naszego wspólnego czasu, jakim jest czas ich dzieciństwa, zabrały ze sobą otwartość na świat i ludzi, twórcze myślenie, umiejętność dbania o siebie i poczucie zadomowienia w sobie i w każdym miejscu na świecie, w którym się znajdą. Aby umiały być szczęśliwe.
I jeszcze jedna myśl. Nie róbmy sobie wyrzutów jeśli w jakieś konkretnej sytuacji „nie daliśmy rady”, gdyż czas dorastania naszych dzieci cechuje się ogromną zmiennością i nieustannymi okazjami do trenowania umiejętności rodzicielskich. Dbajmy o relacje jak o najcenniejszy dar. Życzę sobie i Tobie wielu pięknych chwil w rodzicielstwie.
Przejdź do WhatsApp
Napisz tutaj
Witaj 👋
Tutaj możesz czuć się swobodnie :)
Jak mogę Ci pomóc?